Zdaniem Konfederacji Lewiatan projekt budżetu UE na lata 2021-2027 pokazuje wyraźnie, że pojęcie solidarności, do którego bardzo mocno odwoływała się Polska podczas poprzednich negocjacji budżetowych, jest dziś w Brukseli rozumiane inaczej.
To już nie jest wsparcie dla najsłabszych terytoriów, które mają doganiać bogatszych członków Unii, ale raczej wspólne działanie, które powinno przynosić wartość dodaną większej liczbie państw członkowskich. Dziś wydaje się przesądzone, że zdecydowanym wygranym batalii budżetowej będą programy zarządzane bezpośrednio przez Brukselę, zwłaszcza DG Research and Innovation, a przegranymi polityki spójności i rolna - ich udział w budżecie zmaleje.
Komentarz Marzeny Chmielewskiej, dyrektorki departamentu funduszy europejskich Konfederacji Lewiatan
Pozycja Polski jest też słabsza niż podczas poprzednich negocjacji finansowych z przyczyn politycznych. Nie mamy zbyt dobrych relacji z Brukselą - to w końcu kłopoty z porozumieniem z polskim rządem w sprawie ustaw sądowych spowodowały, że KE zaproponowała uzależnienie wypłat od przestrzegania zasady rządów prawa. W tej sytuacji trudno będzie nam bronić najważniejszego źródła finasowania inwestycji rozwojowych - polityki spójności.
Co prawda cięcia, które zaplanowała KE w polityce spójności i rolnej to tylko około 5% ich obecnego budżetu, ale nasza strata będzie prawdopodobnie zdecydowanie większa.
Jednak niezależnie od różnych scenariuszy i nawet jeśli nasza krajowa alokacja będzie mniejsza, Polska może pozostać najważniejszym odbiorcą wsparcia w ramach polityki spójności, która pozostanie potężnym wehikułem inwestycyjnym. Mniejsza alokacja nie musi zatem oznaczać klęski. Dostaniemy mniej, ale też mamy znaczące rezerwy, chociażby w zakresie sprawności instytucjonalnej, aby za te mniejsze pieniądze robić więcej i lepiej. Są obszary, jak chociażby cyfryzacja, w których pomimo lat eksperymentów nie udało nam się zbudować wystarczających kompetencji. Są takie, w których inwestycje są nadmiernie rozproszone, , jak kształcenie przez całe życie. Są w końcu takie, gdzie powoli dochodzimy do budowy optymalnych mechanizmów wsparcia, jak inwestycje prywatne w B+R. Poza tym, chociaż w Polsce to brzmi jak herezja, ale doświadczenie obecnej i poprzednich perspektyw pokazuje, że zbyt duże pieniądze czasem bywają problemem. Trudno je sensownie inwestować, ale trzeba je szybko wydawać, żeby ich „nie stracić”, czyli, żeby nie wróciły do budżetu wspólnotowego, bo żaden rząd lub urząd nie chce być pokazywany jako ten, który nie radzi sobie z wydawaniem pieniędzy z UE.
Także jeśli spojrzymy na wartości bezwzględne, to spójność i zasoby naturalne pozostaną największymi kopertami finansowymi w latach 2021-2027. Dlatego w kolejnych miesiącach kluczowe jest wywalczenie jak najlepszych warunków inwestowania dla firm wdrażających projekty w ramach polityki spójności. Warto zaproponować prostsze zasady udzielania pomocy publicznej, które dziś nadmiernie komplikują życie przedsiębiorcom i instytucjom publicznym i powrócić do tematu finasowania inwestycji dużych przedsiębiorstw. Równie ważna będzie dyskusja o priorytetach inwestycyjnych polityki spójności, które powinny dobrze odzwierciedlać nasze potrzeby rozwojowe. Sukcesy w tych negocjacjach mogą zamortyzować mniejszą alokację krajową.
Drugim wyzwaniem, przed którym stoją polskie podmioty, zwłaszcza przedsiębiorcy, jest szersze włączenie się w działania finansowane bezpośrednio przez KE. Przed budżetem UE jest jeszcze wiele niewiadomych, ale kierunek zmian jest pewien: nawet przy planowanych oszczędnościach wsparcie badań, rozwoju i innowacji na poziomie UE dostanie w latach 2021-2027 potężny zastrzyk finansowy.
Konfederacja Lewiatan